Dawno temu, za górami, za lasami, było takie miejsce na ziemi, gdzie najpopularniejsze narodowe potrawy były zupełnie wegańskie. Przez niemal cały rok targi pełne były wspaniałych warzyw, ziół i owoców; a wegetarianizm i weganizm były tak popularne, że niemal w każdej knajpie bez żadnego problemu można było zjeść przepyszny wegański obiad. Lepiej mocno usiądźcie na krzesłach, bo to nie bajka, a wstęp do opowieści o kulinarnej scenie Tel Avivu.
Chociaż trudno w to uwierzyć, to w Tel Avivie dużo łatwiej jest zjeść wegańsko lub wegetariańsko, niż odwrotnie: z jednej strony do wyboru mamy tradycyjny street food, który tak jak hummus i falafele jest wegański zupełnie z przypadku; z drugiej zaś ogromną popularność nowoczesnej wegańskiej kuchni, dzięki czemu w niemal wszystkich zwyczajnych knajpkach można bez problemu zjeść wegański lunch, deser oraz napić się kawy z mlekiem roślinnym.
Kulinarne rozrywki trzeba rozpocząć od wędrówki po lokalnych budkach serwujących tradycyjny, izraelski street food. Na każdej ulicy można zjeść chrupiące falafele, które tradycyjnie serwuje się w chlebie pita z dodatkiem tahiny, hummusu oraz grubo posiekanych pomidorów, ogórków i cebuli - nie znajdziecie tutaj majonezu, kapusty, ani sztucznych sosów tak, jak to często bywa w Polsce. Zawsze z łatwością napotkacie też bar serwujący idealnie kremowy hummus z różnymi dodatkami: możecie poprosić o hummus z tahiną, hummus ful z ziarnami bobu lub o mashaushę, czyli hummus podawany na ciepło z ugotowanymi, niezmiksowanymi ziarnami cieciorki w środku. Nie zdziwcie się, jeśli oprócz pity do hummusu dostaniecie talerz pełen cebuli.
Jeśli macie ochotę na spokojny lunch w europejskim stylu wystarczy po prostu wejść do jednej z dziesiątek knajp w Tel Avivie. Niemal w każdej znajdziecie wegańskie opcje obiadowe, a pytanie o wegańskie menu nikogo tutaj nie zdziwi - weganizm jest w Izraelu tak popularny, że na pewno uda się wam coś zjeść. Jeśli jednak chcecie mieć pewność, że wybrany przez was lokal oferuje wegańskie dania wystarczy poszukać przed wejściem wlepki VEGAN FRIENDLY. Taki znak przyklejony na drzwiach lokalu oznacza, że w środku znajdziecie wegańskie dania, dodatkowo czytelnie oznaczone w jadłospisie - dzięki temu nie trzeba zamęczać obsługi pytaniami, wystarczy wybrać to, na co ma się ochotę. Tak samo oznakowane są lodziarnie oraz cukiernie serwujące wegańskie lody, i nie mówię tu o sorbetach, a o pysznych, kremowych lodach o smaku nugatu, czekolady, migdałów lub wanilii. Wszystkie lokale biorące udział w akcji można znaleźć na stronie inicjatywy - w centrum Tel Avivu lokali ze znakiem VEGAN FRIENDLY jest zdecydowanie więcej, niż tych bez. Chyba możecie się domyślić, jak bardzo marzy mi się tak samo liczna inicjatywa w Polsce!
![]()
O wegańskie jedzenie zapytałam też współwłaściciela jednej z najpopularnych telavivskich knajp, czyli Drora Shera z baru Port Said. Chociaż ten lokal nie jest wegański, to w ich krótkiej karcie większość dań jest wegetariańska oraz wegańska, a ich warzywa są tak wyśmienite, że każdego wieczoru trzeba odczekać chwilę w długiej kolejce do wolnego stolika. To zresztą właśnie tutaj zjadłam najlepsze w swoim życiu bakłażany, świetny hummus z fasoli jaś oraz wiele innych, genialnych wegańskich dań.
- Dror, zastanawia mnie skąd wziął się pomysł na Port Said - nie wiem czy wiesz, że jesteście znani nawet w Polsce, bo kiedy moi znajomi wracali z Tel Avivu zawsze opowiadali mi tylko o waszych bakłażanach i batatach!
Wszystko zaczęło się od naszego pop-upowego projektu Radio Baru, który prowadziliśmy od lat ze znajomymi. Co roku w lecie otwieraliśmy bar, który był jednocześnie radiostacją - to była popularna akcja i wszyscy uwielbiali nasz projekt. Cztery lata temu zrobiliśmy kolejną edycję właśnie w tym miejscu i od razu je pokochaliśmy - zaczęliśmy zastanawiać się, co moglibyśmy zrobić dalej w tej przestrzeni. Wtedy jeden z naszych przyjaciół, Eyal Shanin wpadł na pomysł, żeby zrobić coś razem. Uwielbiał nasze imprezy i sam często przygotowywał na nich proste jedzenie, więc wiedzieliśmy, że się uda. Mian zajął się jedzeniem, my przynieśliśmy nasze płyty z nagraniami; on kierował kelnerami w ciągu dnia, a my w nocy serwowaliśmy alkohol. Naprawdę świetnie do siebie pasowaliśmy, połączyliśmy dzień z nocą i świat jedzenia z wieczornymi światem imprez. Ta przestrzeń była dokładnie gdzieś po środku drogi jaka dzieli bar od restauracji, udało nam się stworzyć wyluzowane miejsce, gdzie można zarówno odpocząć przy drinku jak i zjeść dobre, proste jedzenie. Cieszymy się, że się nam udało, bo sami potrzebowaliśmy takiego miejsca - cała nasza czwórka już ponad 15 lat organizuje imprezy i koncerty w Tel Avivie, chcieliśmy teraz gdzieś osiąść i stworzyć przystępne, wyluzowane miejsce.
- I chyba się udało, bo nawet wasze jedzenie jest bardzo proste. Serwujecie pieczone bakłażany, ziemniaki lub świeże warzywa, a wszystko to zawsze z prostymi sosami i dodatkami.
Chcemy eksplorować składniki tak bardzo jak to możliwe, to znaczy pozwalamy konkretnym, pojedycznym produktom błyszczeć na talerzu. Dlatego na początku bardzo dokładnie przyglądamy się i wybieramy wszystko, co trafia do naszej kuchni. Nasze bakłażany przyjeżdżają od jednego zaufanego dostawcy, po inne warzywa jeździmy aż do Jerozolimy, gdzie można jeszcze kupić prawdziwe, ekologiczne warzywa w starym stylu - nie chodzi mi o nowoczesne organiczne uprawy, a o rolników starej daty, którzy po prostu nigdy nie używali sztucznych nawozów ani modyfikowanych odmian warzyw. Kiedy już wszystkie wybrane przez nas warzywa i owoce znajdą się w naszej kuchni planujemy menu tak, aby zawsze w każdym daniu mogły grać pierwsze skrzypce i być bohaterami talerza. Dlatego w naszych lodówkach nie znajdziesz kontenerów z posiekanymi warzywami i sałatą, wszystko przygotowujemy na miejscu. Jeśli zamówisz sałatkę z pomidorów, to każdy pomidor będzie posiekany tuż przed podaniem specjalnie dla ciebie. Cały ten proces jest dłuższy, ale opiera się na intuicji kucharza, jego ruchach ręką i nożem.
- Jako weganka zwróciłam też uwagę na to, że w waszej karcie większość dań jest jakby przypadkowo wegetariańska i wegańska.
Właściwie tak duża ilość wegańskich dań w naszym menu to nie przypadek. Chociaż Eyal w swoich restauracjach serwuje mięso, to zawsze powtarza wszystkich swoim pracownikom i gościom, że kiedy jesz mięso, zjadasz kogoś, a nie coś. Dlatego nawet dania mięsne są u nas trochę specyficzne - chociaż mięso jest w centrum uwagi i pochodzi z najlepszego źródła to… jest go bardzo mało.Przywiązujemy do tego podejścia bardzo dużą wagę, Mian nawet dał wszystkim swoim pracownikom na święta książkę Eating Animals - dla niektórzy ta lektura to było naprawdę trudne przeżycie! Jednak wszyscy jesteśmy zgodni, że ta świadomość jest niezbędna. Każdy ma prawo wyboru tego, co je, ale aby podjąć właściwą decyzję, trzeba być świadomym skąd pochodzi jedzenie na naszym talerzu, nawet jeśli to trudna wiedza.
- Czyli staracie się podchodzić do wszystkiego co podajecie bardzo świadomie.
Dokładnie! Oprócz tego zdajemy sobie sprawę, że warzywa i owoce w Izraelu są po prostu niesamowite i serio wszyscy je tutaj uwielbiamy. Dlatego chcemy im pozwolić zająć główne miejsce na talerzu, aby były bohaterami naszych dań. Nawet kiedy na talerzu znajduje się mięso to tak naprawdę, zawsze najwięcej czasu poświęcamy przygotowując warzywa i to one są prawdziwymi gwiazdami naszych dań.
![]()
- Hummus, ceny od 10 do 25₪: na hummus najlepiej wybrać się do baru, który specjalizuje się tylko i wyłącznie w serwowaniu hummusu, czyli do tak zwanej hummusiji. Tego typu miejsca można łatwo znaleźć w bocznych ulicach miasta, ale najlepiej od razu skierować swoje kroki do dzielnicy Jaffo i usiąść w Abu Hasan (zwanym też Ali Karavan, więc nie dajcie się zmylić). Do wyboru macie malutki i bardzo zatłoczony lokal przy ulicy Ha Dolfin 1 lub większą i bardziej nowoczesną filię przy Shivtei Israel 14, w obydwu jednak hummus smakuje tak samo dobrze. Nie oczekujcie karty ani długiej listy dań, w ofercie znajdziecie jedynie hummus z tahiną, hummus z fulem oraz hummus z ziarnami cieciorki, czyli mashaushę. Niemal równie popularny co Abu Hasan, jest hummusija na Shuk ha Carmel, czyli na głównym targowisku w Tel Avivie. Lokal nie ma dokładnego adresu, ale aby do niego trafić wystarczy iść główną aleją Shuku od strony ulicy Allenby. Po około 200 - 300 m po prawej stronie zauważycie pomalowany na niebiesko lokal z dużym napisem HUMMUS. Śmiało wchodźcie do środka i zajmujcie miejsce w długiej kolejce, czekającej po jeden z najlepszych i najtańszych hummusów w mieście - porcja ciecierzycowego kremu kosztuje tutaj tylko 10₪.
![]()
Hummus w Abu Hasan, podawany z chlebem pita, ostrą oliwą i cebulą do zagryzania
Hummusija na Shuk ha Carmel
- Falafel, ceny od 5 do 20₪: o pyszny falafel na ulicach Tel Avivu jest jeszcze łatwiej, niż o hummus. To zdecydowanie najpopularniejsze uliczne jedzenie, więc z łatwością znajdziecie budki sprzedające ciecierzycowe kotleciki w swojej okolicy, a im więcej ludzi czeka w kolejce, tym lepsze są sprzedawane falafele. Najtańszy falafel zjecie za 5₪ przy ulicy King George, niedaleko skrzyżowania z ulicą Allenby - łatwo rozpoznacie go po wielkiej kolejce ludzi jedzących w pośpiechu swoje pity. Jeśli szukacie trochę bardziej dopieszczonych pit z masą świeżych pomidorów, ogórków i tahiny możecie przejść się King George i skręcić w Shlomo Hamelech, tuż na rogu znajdziecie Hakosem. Pity pełne są świeżych warzyw i naprawdę pysznych, chrupiących ciecierzycowych kotlecików, kosztują 17₪. Tak naprawdę jednak szukając dobrego falafela nie potrzebujecie mapy, jeśli zobaczycie gdzieś grupę zadowolonych ludzi przy ruchliwej budkce sprzedającej falafele - bez wahania wchodźcie do środka po swoją porcję.
![]()
Pita zjedzona w Jaffo, w środku falafel, tahina, pomidory, ogórki i ostre papryczki
- Shuk ha Carmel, targowisko czynne od 7 do 17: na wizytę na Carmelu warto zarezerwować sobie całe popołudnie, aby przynajmniej w małym stopniu poczuć rytm życia targowiska. Dobrze jest zacząć od zjedzenia śniadania, w jednej z bocznych uliczek - śmiało wpadnijcie na hummus w głównej alei, a potem zejdźcie w bok i kluczcie chwilę między bocznymi ulicami w kierunku Yom Tov Street, gdzie znajdziecie Julię serwującą egipskie jedzenie. W jej małym lokalu nie znajdziecie żadnej karty, Julia we własnej osobie zaprowadzi was do swojej maleńskiej kuchni i palcem pokaże co dzisiaj jest w jadłospisie. Zawsze znajdzie się dużo wegetariańskich propozycji, które Julia podaje z wielką miską kuskusu - moje serce podbiły buraki faszerowane ryżem, botwiną i zapiekane w limonkach z miętą. Porcje u Julii są ogromne, dlatego warto zamówić jedną porcję na dwie osoby i wcześniej uzgodnić cenę. Po spotkaniu z Julią pokluczcie jeszcze między sąsiednimi ulicami, to właśnie w tej okolicy roi się od małych knajpek serwujących drobne przekąski i arabską kawę. Na większy głód spróbujcie medżadry, czyli ryżu z soczewicą i smażoną cebulą, na nieco mniejszy wypijcie kawę i zagryźcie słodkim ciastkiem lub deserem z kokosu i syropu różanego. Po takim śniadaniu wróćcie na ulice bazaru; kupcie sumak, zaata'r, płatki różny i inne przyprawy; spróbujcie świeżo wyciskanego soku z owoców i suszonych daktyli. Na koniec przejdźcie się jeszcze w stronę morza, rzućcie ulicami na zamykające się jemeński knajpki i ruszajcie dalej.
![]()
Stosy przypraw, na pierwszym planie niezawodny zaata'r
Płatki róży, niezastąpione w kardamonowym cieście
Gar kuskusu w kuchni Julii
Dzienne menu u Julii: buraczki z miętą i limonką, gulasz z ananasami, zapiekane ziemniaki
Królestwo Julii, czyli jej malutki lokal rodem z ukochanego Egiptu
Komu figę?
Królestwo wyciskanych soków ze wszystkich ulubionych warzyw i owoców
Daktyle, daktyle i jeszcze raz daktyle
- Abulafia, Yefet 7, ceny od 3 do 15₪: najsłynniejsza i najstarsza piekarnia w Tel Avivie, w której za kilka szekli można zjeść przepyszne placki i pity z zaatarem, sumakiem lub cebulą. Piekarnia działa do późnych wieczornych godzin, a każda wybrana przez was pita będzie albo jeszcze ciepła, albo piekarz na waszych oczach wrzuci ją na chwilę do gorącego pieca. Oprócz Abulafii przy Yefet możecie też wpaść do mniejszej i nowocześniejszej fili tuż obok Rabin Square przy uliby ibn Gabirol - wnętrze jest urządzone w europejski sposób, wypieki pochodzą z tego samego źródła, ale jednak w dziwny sposób, te z gorącego pieca przy ulicy Yefet smakują najlepiej.
Gorąca pita z zaata'rem
Pieróg z bakłażanami i pomidorami oraz niezawodna pita z zaata'rem
- Miznon, King George 30, ceny od 15 do 35₪: jeśli nigdy jeszcze nie jedliście pieczonego w całości kalafiora, to koniecznie przyjdźcie do Miznon na długą i leniwą kolację przy dobrej muzyce. Ten mały lokal serwuje wspaniałe pity z prostym, przepysznym nadzieniem - do wyboru jest opcja z ziemniakami, pieczonymi warzywami, kalafiorami i kilka innych. Jednak to nie pity są gwiazdą tego miejsca, a pieczone w całości kalafiory, podawane jako dodatek do pit. Białe główki kalafiora są pieczone w piecu aż do miękkości i podawane z oliwą oraz solą, a do każdego kalafiora goście dobierają do woli tahiny, pomidorów, ostrego sosu z papryczek chili, kiszonych ogórków oraz pit z otwartej dla wszystkich lady. Poradźcie się obsługi jaka pita będzie najlepiej pasować do waszego kalafiora, rozsiądźcie się wygodnie i czekajcie na jedną z najlepszych uczt w swoim życiu - warto też zamówić specjalne, miniaturowe wersje pit i zjeść kilka różnych rodzajów.
Pieczony kalafior z dodatkami
Słodki sos pomidorowy, ostra salsa z papryczek, świeże pity i wspaniała tahina
Tutejsze wege pity - z grillowanymi warzywami, oraz z białymi warzywami i tahiną
- We Like You Too, Sderot Bez Zion 31 tuż przy Rotschield, ceny od 8 do 35₪: moja ulubiona kawiarnia w całym Tel Avivie - oprócz tego, że serwują świetną kawę, to jeszcze mają w ofercie wspaniałe wegańskie kanapki. Do wyboru są bajgle z warzywami, pajdy chleba z pastami lub inne kanapki dnia. Najlepsza ze wszystkich była bagietka z masłem orzechowym, tofu oraz świeżymi warzywami marynowanymi w chili i occie ryżowym. Nawet jeśli nie macie ochotę na kawę ani kanapkę wpadnijcie tutaj i zobaczcie, jak miło można spędzić czas wylegując się na trawie przed lokalem.
Słynny mural na budynku kawiarni, niełatwo go ominąć
Lunchowa kanapka z warzywami, tofu, ziołami i masłem orzechowym
- Casino San Remo, Nehama 2, ceny od 15 do 40₪: moje ulubione miejsce przy słonecznym bulwarze Nehama. Można wpaść tutaj na świeżo wyciskany sok z buraków i pomarańczy, sałatkę z arbuza albo wegańską kanapkę. W krótkim menu można znaleźć wegańskiego burgera, kanapki z awokado lub sałatkę z batatów, a do tego zupełnie gratis dostaje się piękny widok na fontannę i gorącą ulicę Nehama.
Sok z buraków i pomarańczy oraz sałatka z arbuza i mięty
- Knaffe Noga, Ruhama 8, ceny od 20 do 40₪: nieduża i pięknie urządzona kawiarnia, specjalizująca się w słodkich ciastkach knaffe. To bardzo delikatne i kruche ciastko, upieczone z warstwy chrupiących nitek ciasta, przełożonego warstwą słodkiego kremu. W Knaffe zjemy zarówno ciastka słodkie, jak i słone, także w wersji wegańskiej. Te pierwsze przełożone są słodkim, kokosowym kremem o delikatnym aromacie kardamonu, zapieczone w syropie z agawy i posypane pistacjami - do tego tylko filiżanka mocnej kawy i idealny deser gotowy.
Wegańskie ciastko knaffe z kremem kokosowym i pistacjami
- Anastasia Cafe, Frischman 54, ceny od 15 do 50₪:jedna z najnowszych całkowicie wegańskich kawiarni w Tel Avivie, serwująca wegańskie śniadania, lunche oraz wspaniałe desery. Anastasia od wejścia podbija serce ogromnym ogrodem i pięknym wnętrzem, do tego za barem przez cały dzień spotkamy baristę, przygotowującego świeże, roślinne mleko. Wszystkie koktajle i desery zrobione są właśnie na tym mleku, które należy do specjalności lokalu. Dlatego jeśli się tutaj zjawicie, nie próbujcie wyjść bez deseru, a szczególnie polujcie na czekoladowy mus.
Wspomniany powyżej mus czekoladowy, zimny, kremowy i bardzo czekoladowy
Waniliowy koktajl z jagód, oczywiście na świeżym mleku migdałowym
- Gelateria Siciliana, Ibn Gvirol 63, ceny od 15 do 25₪: jedna z wielu lodziarni oferujących wegańskie lody, jednak to tutaj znajdziemy zdecydowanie największy wybór kremowych niesorbetowych lodowych specjałów. Ich roślinne lody bazują na mleku sojowym lub kokosowym i naprawdę nie ustępują ani na krok tradycyjnym lodowym deserom. Trochę mniejszy wybór mlecznych wegańskich lodów znajdziemy w Vaniglia Ice Cream przy Ibn Gvirol 98, jednak ich migdałowe lody wystarczają za dziesięć innych smaków.
Lody migdałowe z cynamonem
Wegański kącik w Gelateria Siciliana
Armia sorbetów, na pierwszym planie mój ukochany sorbet z marakuji i mango
- Mizlala, Nahalat Binyamin 57, ceny od 60 do 120₪: jeśli znudzi się już wam izraelski street food, albo zapragniecie pójść do bardziej wyszukanego miejsca to najlepiej od razu skierujcie swoje kroki w stronę Nahalat, gdzie będziecie mogli wybierać spośród dwóch restauracji popularnego szefa kuchni Meira Adoni, znanego z izraeskiej edycji programu Top Chef. Mizlala to kolejny jego lokal, tym razem plasujący się gdzieś pomiędzy fine diningiem, a casualowym lunchem - w godzinach popołudniowych restauracje serwuje głównie tak zwane biznesowe lunche, czyli trochę bardziej elegancką wersje zwyczajnych lunchy. Menu zmienia się co kilka miesięcy, ale zawsze w karcie znajdzie się parę wegetariańskich i wegańskich propozycji. Koniecznie spróbujcie miejscowego chleba, podawanego z różnymi dipami - mi udało się trafić na wspaniały chleb z rodzynkami oraz z kolendrą, serwowany z dipem z pieczonych papryk. Do tego spróbowałam dwóch lekkich, warzywnych przystawek, a prawdziwym strzałem w dziesiątkę była pszenica gotowana z cynamonem i podawana z zielonymi fasolkami. Oprócz pysznego jedzenia można tutaj spróbować ciekawych izraelskich win, warto w tej kwestii zdać się na rekomendację obsługi.
![]()
Wejście do Mizlali i karta biznesowych lunchy - w zależności od opcji cenowej lunche różnią się daniem głównym.
Proste i pyszne, sałatka z pomidorów i opalonego chleba na śmietanie z bakłażana
XXX
Marta